Czy prowadzenie wykładów na uczelni to umowa o dzieło czy zlecenia? A tłumaczenie dokumentów z obcego języka na polski czy też prowadzenie zajęć treningowych przez trenera fitness rozróżniamy umową o dzieło czy umową zlecenie? Wbrew pozorom nie jest to zagadnienia czysto akademickie, ale problem, który dotyka kieszeni wielu z nas.
A wszystko przez to, że umowa zlecenia jest objęta obowiązkowymi składkami na rzecz Zakładu Ubezpieczeń Społecznych a umowa o dzieło już nie. Co więcej, jeśli w ramach umowy o dzieło dojdzie do rozporządzania prawami autorskimi to wykonawca może rozliczyć koszty uzyskania przychodu w wysokości 50% uzyskanego przychodu pomniejszonego o potrącone w danym miesiącu składki na ubezpieczenia społeczne.
Stąd rodzi pokusa, aby każdą działalność, którą wykonujemy poza stosunkiem pracy uznać za umowę o dzieło, a nie umowę zlecenia. Nie każdą jednak działalność można za taką umowę o dzieło uznać, o czym w sposób bardziej lub mniej bolesny przekonało się wiele osób, które chciały oszczędzić na składkach na ubezpieczenie społeczne.
Nazwa umowy nie ma znaczenia
Na wstępie warto zauważyć, że bez znaczenia dla oceny charakteru umowy, a w konsekwencji faktu podlegania bądź niepodlegania obowiązkowi odprowadzania składek na ubezpieczenie społeczne ma przyjęta przez strony nazwa umowy, co wielokrotnie potwierdził Sąd Najwyższy w swoich orzeczeniach[1].
Innymi słowy nawet jeśli nazwiemy umowę, którą zawarliśmy umową o dzieło, a strony tej umowy zamawiającym oraz przyjmującym zamówienie bądź wykonawcą, to nie zmienia to faktu, iż ZUS czy sąd mogą uznać tę umowę za umowę zlecenia.
Co więc ma znaczenie?
Istotny jest przedmiot tej umowy i sposób jej wykonania, czyli co i na jakich zasadach będziemy w oparciu o tę umowę wykonywali.
Zgodnie z art. 734 kodeksu cywilnego przez umowę zlecenia przyjmujący zlecenie zobowiązuje się do dokonania określonej czynności prawnej dla dającego zlecenie. Zgodnie natomiast z art. 627 kodeksu cywilnego przez umowę o dzieło przyjmujący zamówienie zobowiązuje się do wykonania oznaczonego dzieła, a zamawiający do zapłaty wynagrodzenia za to dzieło.
Jak widać definicje kodeksowe nie są zbyt pomocne w ścisłym rozróżnieniu co jest umową o dzieło a co umową zlecenia, trzeba więc sięgnąć do orzecznictwa, które w tym zakresie, w dużej mierze dzięki aktywności i pracowitości inspektorów ZUS jest dosyć bogate. I tak na podstawie analizy najnowszego orzecznictwa Sądu Najwyższego można wskazać pewne kryteria w oparciu o które można uznać daną umowę za zbliżoną do umowy zlecenia (z wszelkimi tego konsekwencjami w tym w z koniecznością opłacania składek ubezpieczeniowych z tego tytułu) lub do umowy o dzieło. I tak zwrócić należy uwagę na:
Cialis , avez des possibles site fiable pour Acheter Viagra effets secondaires peuvent affecter les niveaux de testostérone dans le corps plus rapidement que en france. Les choses ne sont pas bonnes ou vous pouvez également passer des tests de laboratoire pour vérifier les hormones.
-
Konkretny z góry przewidziany indywidualny rezultat
Umowa o dzieło, to umowa rezultatu, gdzie wykonanie umowy polega na osiągnięciu pewnego konkretnego dzieła (rezultatu), który m.in. można poddać sprawdzianowi na istnienie wad fizycznych[2] w przeciwieństwie do umowy zlecenia, która jest umową starannego działania i w której nacisk jest kładziony nie na rezultat, ale na ilość wykonywanej pracy.
Przyszły rezultat stanowiący przedmiot umowy o dzieło musi być przy tym z góry przewidziany i określony na podstawie wskazanych już w umowie podstaw, co jednak może nastąpić nie tylko poprzez zastosowanie metod opisowych, ale także przez odwołanie się do dostarczonej przez zamawiającego dokumentacji technicznej, projektów czy rysunków[3].
Rezultat ten powinien mieć także charakter indywidualny i nie polegać na prostych i powtarzalnych czynnościach, co podkreślił Sąd Najwyższy[4] wskazując przy tym, że każda umowa o dzieło należy do kategorii umów rezultatu, jednak nie każda umowa rezultatu może być podporządkowana przepisom umowy o dzieło, odmawiając na tej podstawie uznania za dzieło czynności polegających na pozbawianiu śliwek pestek.
Na indywidulany charakter dzieła wskazywał też Sąd Najwyższy w innym orzeczeniu[5] uznając, że umowa o przeprowadzenie cyklu bliżej niesprecyzowanych w chwili zawierania umowy wykładów z określonej dziedziny wiedzy, których tematy pozostawiono do uznania wykładowcy, nie jest umową o dzieło (art. 627 KC) w przeciwieństwie do np. wygłoszenia noszących cechy indywidulanego utworu prelekcji na ściśle określony temat, nawet jeśli wygłoszenie ich odbyło się w kilkumiesięcznych odstępach[6].
-
Sposób określenia wynagrodzenia
Jak podkreślił Sąd Najwyższy w powoływanym powyżej orzeczeniu wynagrodzenie z umowy o dzieło generalnie określa się w sposób ryczałtowy lub kosztorysowy, czyli niezależny od ilości czasu zaangażowanego w realizację umowy. Określenie przez strony w umowie wynagrodzenia czasowego (np. za każdą godzinę pracy) jest bardziej charakterystyczne dla umowy zlecenia.
Podobnie określenie wynagrodzenia w sposób stały niezależny od rodzaju i rezultatu wykonywanych czynności sugeruje że mamy do czynienia z umową zlecenia a nie umową o dzieło, na co wskazał Sad Najwyższy[7] uznając za zlecenie czynności polegające na konserwacji i naprawie sprzętu i wyposażenia turystycznego w zamian za stałe comiesięczne wynagrodzenie, pomimo iż każda z tych czynności prowadziła do osiągnięcia pewnego rezultatu (regulacja wiązań, naostrzenie deski snowboardowej nasmarowanie nart itp.). Powyższe można odnieść także do np. umowy o pisanie artykułów do gazety, jeśli wynagrodzenie jest określone w sposób stały i w odniesieniu do pewnego zdefiniowanego okresu czasu np. 1000 zł co miesiąc.
-
Powtarzalność czynności
Powtarzalność to kolejna cecha, która rozróżnia umowę zlecenia od umowy o dzieło, na co zwrócił uwagę Sąd Najwyższy[8] uznając pracę tłumacza języka obcego za umowę o świadczenie usług (a nie umowę o dzieło), w sytuacji, gdy oparta jest na długookresowym zatrudnieniu i polega na powtarzalnym wykonywaniu tłumaczeń dokumentów związanych z bieżącą (branżową) działalnością firmy, za stałym (miesięcznym) wynagrodzeniem.
Na okresowość wypłaty wynagrodzenia oraz powtarzalność czynności jako cech, których wystąpienie skutkuje uznaniem danej umowy za umowę zlecenia a nie umowę o dzieło wskazywał też Sąd Najwyższy[9] odnosząc się do umów dotyczących systematycznego wykonywania czynności sportowych lub trenerskich. Jak wskazał jednak dalej w tym wyroku Sąd, teoretycznie można wyobrazić sobie sytuację, że strony zawrą umowę dotyczącą osiągnięcia konkretnego celu sportowego (np. zajęcia pierwszego miejsca w rozgrywkach ligowych) i wypłaty wynagrodzenia po zrealizowaniu takiego rezultatu, co mogłoby zostać zakwalifikowane jako umowa o dzieło.
Podsumowanie
Nierzadko odróżnienie umowy o dzieło od umowy zlecenia nie jest proste. Wynika to z tego, że podobne czynności w zależności od różnych innych postanowień umownych (dot. wynagrodzenia itd.) mogą zostać różnie zakwalifikowane. W związku z obowiązkiem odprowadzania składek z tytułu ubezpieczenia społecznego w przypadku umowy zlecenia i brakiem takiego obowiązku w przypadku umowy o dzieło, może rodzić doniosłe skutki dla naszych finansów. Mamy nadzieję, że powyższe wskazówki oparte o najnowsze orzecznictwo Sądu Najwyższego będą przynajmniej w części pomocne.
[1] np. III UK 159/14 z 25.III.2015 r. czy II UK 39/13 z 18.IX.2013.
[2] wyr. SN I UK 446/15 z 25 X 2016 r.
[3] wyr. SN I UK 313/15 z 21. VII.2016 r.
[4] wyr. SN 26.III.2013 r. II UK 201/12
[5] wyr. SN z 11.08.2016 sygn. II UK 316/15
[6] wyr. SN I UK 389/14 z 12.VIII.2015 r.
[7] wyr. SN I UK 395/15 z 11.X.2016 r
[8]wyr. SN II UK 315/10 z 6.IV.2011
[9]wyr. SN II UK 496/13 z 15.VII.2014